sobota, 30 marca 2013

Czasem do szczęścia nie potrzeba tak wiele

Kto powiedział, że śniadanie musi być super wymyślne? Czasem wystarczy odrobina wyobraźni i umiejętność cieszenia się "pierdołami".
Wierzę w moc małych radości
:)
______________________

¿Quién ha dicho que el desayuno tengaqueser super elaborado? A veces hace falta apensa un poco de la creatividad y la habilidad de alegrarse de "tonterías".
Creo en la fuerza de las pequeñas alegrías.
:)

Bo
______

Porque




diabeł
______

el demonio




tkwi
______

está




w
______

en




szczegółach.
______

los detalles.

__________________________________


Ingrediencje:

Tost
Serek wiejski
Kiwi

Ilość? Jaka tylko Ci się zamarzy
:).

Czary:

Nic prostszego: zrób komuś tę kanapeczkę, proszę.

_______________________________

Inredientes:


Tostada
Cottage chease
Kiwi

¿La cantidad? Tanto cuanto te de la gana

Magia:
Nada más fácil: haz este bocadillo paraalguien, por favor.


P.S. Pod tym postem też się kryje gdzieś cień Mojego Asieja

_________________________________


piątek, 29 marca 2013

Zakochana Pascha
La Paskha enamorada



Nadszedł czas na opowieść o tym, jak to Polka wydziwiała, żeby zrobić Paschę bez twarogu i bez miksera.
Po tym wstępie można by się zastanawiać, czy to w ogóle jest Pascha. Jednak, jak to się mówi: gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Mówi się także, że jak się chce, to się da. Zgadzam się z obydwoma powiedzeniami. Całe życie są ze mną i pewnie już będą. Polecam przy tym wziąć pierwsze od strony pozytywnej i naprawdę się cieszyć, bo z każdej małej rzeczy po prostu warto. :)

Po raz pierwszy, Pascha przyciągnęła moją uwagę podczas wizyt na blogu Asieja. Jakoś się jednak powstrzymywałam przed zabawą w jej robienie, bo nawet nie mam prawdziwego twarogu. Miałam też nie ulegać wielkanocnemu szaleństwu i po prostu zająć się nauką, skoro już tutaj zostałam.



Wczoraj moja ciekawość wzięła górę i jak zwykle zaprowadziła mnie do kuchni, w której zdążyłam już zamyszkować serek wiejski, jedyny, który może tutaj odgrywać rolę twarogu (uwierzcie, szukałam już wszędzie, bo moje życie bez twarożku nie miałoby sensu!).
Problem w tym, że brakowało mi wielu innych składników, innymi słowy, zabrałam się do tego zadania kompletnie nieprzygotowana :), nie poddałam się jednak. Pozbierałam bakalie (żurawina, kandyzowany ananas – może nie do końca typowo paschowe), aromat kwiatu pomarańczy (moje hiszpańskie udziwnienia), ziarenka prawdziwej wanilii :) i kilka innych, powtarzających się w przepisach, które czytałam.
A rodzynki? Wygrzebałam z musli :D.

Miksera też nie użyłam, bo nie chciałam nikogo budzić. Zresztą, lata temu ten wynalazek przecież nie istniał i jakoś piec się dało. Od czego mam rączki?

Gdy było już po wszystkim, zawinęłam mój twór w bandaż(tak jest, ściereczki ani gazy też nie miałam) prawie jak mumię i porzuciłam bezwzględnie w zimnej lodówce, przywalony ciężkim słojem. Ot tak, bez skrupułów.

Tak oto stworzyłam podróbę paschy :). Dzisiaj z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mi spasowała, chociaż nie mam porównania.


_______________________________

Ingrediencje:
(na małą porcję)

200g twarożku
1/2 łyżki cukru pudru (można więcej, właściwie się powinno)
1 łyżeczka cukru wanilinowego
2 łyżeczki aromatu kwiatu pomarańczy
2 łyżeczki jogurtu greckiego
1 łyżeczka masła
ziarenka z 1/4 laski wanilii
kilka kropel soku z cytryny
1/2 łyżeczki skórki z pomarańczy
kilka kostek kandyzowanego ananasa
1 kandyzowana truskawka
kilka rodzynek
1 łyżka żurawiny
1 figa

Czary:


Bakalie zalać gorącą wodą i odstawić do zmięknięcia. Twarożek, jogurt, masło, cukier-puder, cukier wanilinowy, aromat kwiatu pomarańczy i ziarenka z wanilii zmiksować albo utrzeć widelcem (jak ja). Bakalie pokroić na kawałeczki, dodać do zmiksowanej masy, wymieszać. Zawinąć w ściereczkę lub gazę. Wsadzić do miseczki. Przycisnąć czymś ciężkim (najlepiej jakimś słoikiem) i wstawić do lodówki na kilak godzin, najlepiej na noc. Odlewać wodę, co jakiś czas, jeśli się może. Gotowe :).

Białe święta wielkanocne

czwartek, 28 marca 2013

Kokosowy spacer w nieznane
El paseo hacia lo desconocido



Pierwsze wolne chwile postanowiłam spędzić w moim ulubionym warsztacie, zwanym potocznie kuchnią. Jako, że wszyscy wyjechali, albo mieli inne zajęcia musiałam sobie znaleźć jakieś pożyteczne i przyjemne także i dla siebie.
Na pierwszy ogień poszły pierogi ze szpinakiem, z którymi bawiłam się już wczoraj, zaraz po powrocie z popołudniowych zajęć. Przepis? Satysfakcjonuje Was taki, w którym wszystko dodajecie na oko, a i tak zawsze wychodzi całkiem smacznie?

Dzisiaj wyciągnęłam ręce po mój zamiennik twarogu i zabrałam się za kombinowanie jak koń pod górę (to takie polskie!). To jest, za robienie paschy z tego co się ma i w sposób w jaki się może, a nie w jaki się powinno. Na efekt trzeba będzie jednak chwilę poczekać.



Poranek trwał jednak dalej. W mieszkaniu cisza... Nie chciało mi się opuszczać mojego azylu, w którym leczyłam smutek, wybrałam się więc na jeden z tych spacerów, w których po prostu idziesz przez siebie, bez konkretnego celu... to znaczy pozbierałam z lodówki resztki składników, które posłużyły mi wcześniej do zrobienia innych, bardziej konkretnych dań i zaczęłam improwizować. Takie chwile są dla mnie jak podróż w nieznane, każda dodana szczypta jest jak kolejny krok w jedną z uliczek niezbadanego miasteczka, w które jeszcze nigdy się nie było, a w którą ja zawsze pakuję się z aparatem prowadzona ciekawością małego dziecka...

Tak powstały pancakes z koksowym ananasem :).

Mój królik doświadczalny(to jest, mój współlokator)jeszcze żyje.
Na całe szczęście z zadowoleniem stwierdził, że dobre.

=)

To co? Wy też chcecie się odważyć i pójść moimi śladami?




P.S.
Nie mówcie mi, że ten naleśnik nie uśmiecha się cwaniacko...Chciał mnie wykiwać sklejając się w czasie lotu, ale się nie dałam :).
____________________________________

Ingrediencje:

Pancakes

100g mąki integralnej
1 łyżka cukru pudru
1 łyżeczka cukru wanilinowego
100 ml mleka
2 łyżki jogurtu greckiego / naturalnego
1 szczypta soli
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko
1 łyżeczka masła

Kokosowy Ananas

2 plastry ananasa z puszki (chociaż lepszy byłby „żywy”)
łyżeczka białego wina
łyżka płynnego miodu
łyżeczka kokosu
1/2 łyżeczki cukru wanilinowego
odrobina masła

Czary:

Wszystkie składniki na pancakes'y wymieszać dokładnie lub zmiksować, jak kto woli. Odstawić.
W międzyczasie, ananasa pokroić na kosteczki. Zalać winem. Rozpuścić masło na patelni, wrzucić ananasa. Miód wymieszać z cukrem wanilinowym po czym polać nim ananasa. Karmelizować tak wszystko na małym ogniu. Kiedy ananas lekko się zeszkli posypać wszystko kokosem. Wymieszać. Odstawić.
Usmażyć pancakes'y i podawać je z kokosowym ananasem :).

poniedziałek, 25 marca 2013

Mis Dulces Tentaciones



¡Queridos Amigos!
Os aviso: Estoy moribunda :(
...
¡Así es!
Me estoy muriendo de risa desde ayer...
Estoy escuchando una canción sobre los caramelos y no puedo estar seria.

Pero hay algo que me tienta aún más que los caramelos de menta y las risas:
En mi nevera quedan las cerezas confitadas + mañana tengo el examen de inglés
...
En mi cabeza aparecen varias interpretaciones culinarias de dichas cerezas
...

¿Y qué hago ahora?

niedziela, 24 marca 2013

Ciasto do góry ananasem
Pastel: Piña ¨patas¨ arriba



Wypatrzyłam to ciasto już dawno. Krąży sobie po sieci, kusząc bezczelnie swoim wyglądem stworzonym dzięki kilku prostym kuchennym zabiegom. Postanowiłam wykorzystać wymówkę niedzielnego obiadu z cyklu: promowanie polskiej kuchni :) i przygotować je na deser :). Dobre jeszcze lekko ciepłe (tak mi jakoś zeszło dzisiaj dłuuużej w łóżku...).
Dziękuję za Wasze słodkie towarzystwo.
________________________

Encontré esta receta ya hace tiempo. Ha estado circulando por la red tentando con sus pintas creadas gracias a unas pocas y fáciles acciones culinarias. He decidido aprovechar la excusa de otra comida de domingo del ciclo: promoción de la comida polaca y prepararlo de postre. Rico, todavía un poco caliente (he pasado demasiado tiempo en la cama hoy …).
Gracias por vuestra dulce compañía.



_________________________

Przepis zaczerpnęłam z Kwestii Smaku. Zredukowałam jedynie ilość cukru, dodając 1/4 szklanki, mieszając 50:50 cukier wanilinowy z cukrem białym.

170g masła
1 puszka ananasa
wiśnie w syropie
4 jajka
200g mąki pszennej (np. tortowej)
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 szklanki: cukru + cukru wanilinowego

Muffiny z kolorowymi piegami
Las magdalenas con pecas de colores



Kolejna niedziela pełna śmiechów chichów i dwuznacznych wypowiedzi. Tym razem kuchnię polską sponsorowały pierogi z mięsem i pierogi z kaszą gryczaną i grzybami :). Podobno smakowały. A na „ulotną pamiątkę” z wizyty w naszym mieszkaniu muffiny z kolorowymi piegami.
Dziękuję Moim Ekstremeńczykom za piękny prezent.
____________________________

Otro domingo lleno de risas y dobles sentidos. Esta vez la cocina polaca ha sido representada por los pierogi con carne y los pierogi con grano sarraceno y setas :). Les han gustado, según lo que me han dicho. Y como recuerdo de la visita en nuestro piso – las magdalenas de pecas de colores.
Gracias a Mis Extremeños por este regalo tan bonito que me han hecho

_____________________

Ingrediencje:

jogurt naturalny (63g)
30g cukru
75g mąki pszennej
1 jajko
1/4 łyżeczki sody
szczypta soli
25g masła
1/2 długiej kolorowej żelki owocowej

Czary:

Składniki suche wymieszać. Dodać kolorową żelkę pokrojoną w malutkie kawałeczki. Wymieszać mokre składniki. Wlać do suchych i zmieszać do uzyskania gładkiej konsystencji. Nakładać do foremek wyłożonych papilotkami (3/4 wysokości). Ozdobić z wierzchu pokrojoną w plasterki żelką. Piec 22 minuty w 180 stopniach.

niedziela, 17 marca 2013

Muffiny z lasu
Las Magdalenas del bosque



Dzisiaj znowu poszłam szukać lata do kuchni.
Szczęśliwie poczułam jego won już podczas mieszania muffinkowych składników.
Pachniały jak jagodowe pierogi posypane cukrem wanilinowym. Co ma piernik do wiatraka, skoro takie pierogi można zrobić z mrożonek? A no to, że pierogi z jagodami to jeden z moich ulubionych letnich przysmaków, którego w zimie nie jadam.

Miałam ochotę się tak pobawić w lato już od jakiegoś czasu. Ale, że jego właśnie mi brak...toteż to zwycięsko odsuwałam, aż w końcu się poddałam.
Miałam też plany, a w nich dłuuugi tekst o tęsknocie do lata i o tym jak do niego będę szła piechotą, ale malinowy zapach leśnych muffinów wymieszany z pragnącą milczenia melancholio-nostalgią wyparł mi z głowy słowa...

- Jak to pachniało jagodami, a potem nagle malinami? Coś ściemniasz! - chciałoby się zaprotestować.
A... no ciasto pachniało jagodami, ale na wierzchu rozsiadły się maliny, które w piekarniku zaczęły się pocić z gorąca, wydzielając zapach, który zdominował ten jagodowy.

Wracam do obowiązków...

Chcecie przepis??
____________________________

Ingrediencje:
(na 7-8 muffinów)

150g mąki ryżowej lub pszennej
10g cukru wanilinowego
40g cukru (może być więcej, jeśli ktoś lubi bardzo słodkie)
szczypta soli
1/2 łyżeczki sody
2 jajka
szczypta soli
jogurt owoce leśne (125 ml)
50g masła (roztopione, ostudzone)
budyń malinowy (ok. 1/4 paczki)
Kilka malin do dekoracji (dodałam mrożone)

Czary:

Przygotować budyń malinowy (dodać mniej mleka, niż podaje przepis, żeby był trochę bardziej gęsty) - przestudzić. Składniki suche wymieszać razem. Składniki mokre również. Następnie połączyć wszystko delikatnie do uzyskania jednolitej masy. Nakładać do foremek na zmianę: łyżka ciasta, łyżeczka budyniu, łyżka ciasta. Udekorować malinami.
Piec ok. 22 min. w 180 stopniach.

_______________________



Hoy otra vez he ido a la cocina en busca de verano.
Felizmente, sentí su aroma ya en el momento de mezclar los ingredientes para las magdalenas.
Olían como los pierogi de arándanos negros empolvados con el azúcar avainillado. ¿Qué tiene que ver el uno con el otro, si los piergi de arándanos se pueden hacer con la fruta congelada? Pues, eso que los pierogi de arándanos es uno de mis preferidos platos veraniegos que no suelo comer en invierno.

Llevaba ya mucho tiempo con ganas de ¨jugar así al verano¨. Pero el tiempoes lo que me falta, entonces lo dejaba de lado hasta que me rendí.
Tenía también pensado escribir un texto laaaargo sobre la añoranza del verano polaco y sobre eso cómo iré hacia él. Pero el olor de las frambuesas mezclado con la melancolía y nostalgia que están desdeando el silencio, han expulsado todas las palabras de mi cabeza.

¿Cómo que olía a arándanos y luego, de repente, a frambuesas? ¡Nos estás tangando! - querría exclamar uno.
No..., porque la masa olía a arándanos, pero luego, sobre las magdalenas se han asentado las frambuesas que, mientras estaban en el horno empezaron a sudar, soltando el olor que domindó el de los arándanos.

Vuelvo a mis deberes...

¿Queréis la receta?


wtorek, 12 marca 2013


Leśne ciastko z anyżem
La galleta del bosque con anís



Ostatnio nie mam czasu na nic, co by nie dotyczyło moich studiów, a nawet na to mi go wiecznie brakuje.
Stresuje mnie to okrutnie.
Uwielbiam moje studia, lubię mieć co robić, ale to jest jakieś szaleństwo.

Za oknem, za którym już dawno powinna pojawiać się wiosna widzę szare, zapłakane niebo, co jeszcze bardziej mnie zasmuca.

I tęsknię...
do chwili spokoju, spędzonej w pozycji następującej: wciśnięta w kąt mojego polskiego łóżka (najbezpieczniejsze miejsce na świecie), z wytrzeszczonymi oczami, czytając książkę Cejrowskiego, momentami płacząc ze śmiechu. Tak, to najpiękniejszy relaks, będący obecnie luksusem, na który nie mogę sobie pozwolić.
Tęsknię też za ludźmi (za tymi, którzy świetnie sobie z tego zdają sprawę i za tymi, którzy nie mają nawet o tym pojęcia).

Zwiałam dzisiaj z angielskiego, żeby ze złości kogoś przypadkiem nie pogryźć.
Wcisnęłam w siebie leŚno-anyżowe ciastko na poprawę humoru. I już mi nawet trochę lepiej.

Uwielbiam wszystkie owoce, dzisiaj jednak doszłam do tego, że jagody to jednak te ulubione.
Zawsze wyczekane, po tylu zimnych i zmiennych miesiącach. Farbują buzię i czynią mnie szczęśliwą.

Wczoraj wypatrzyłam mieszankę czerwonych owoców kandyzowanych tak, jak żurawina.
Zawahałam się, ale warto było (a niby to szczęścia kupić nie można :P, protestuję: jego cząstkę TAK! a czy wyciągnie się z niej później szczęście, tooo już od nas zależy).

Wymyśliłam sobie z nich ciastka, które dały mi uśmiech :).

__________________________________

Ingrediencje:

1 szklanka mąki pełnoziarnistej
2 łyżki płatków owsianych
2 łyżki miodu
2 łyżki masła
1 łyżka(około)ziarenek anyżu
1/2 dużego jajka
2 łyżeczki jogurtu naturalnego
1 łyżeczka brązowego cukru
1/2 łyżeczki sody
szczypta soli
ok 25g kandyzowanych owoców leśnych (może być żurawina)

Czary:

Owoce poszatkować na malutkie kawałeczki, rozetrzeć w dłoniach z odrobiną mąki, żeby się nie sklejały. Ziarenka anyżu zmielić w młynku do kawy lub rozdrobnić w moździerzu. Zmieszać dokładnie wszystkie składniki i wyrobić ciasto, rozwałkowywać na ok 4-5 mm.
Wycinać duże ciastka.
*Gdyby ciasto było zbyt kruche i nie chciało się skleić w kulę, proponuję dodać trochę mleka / napoju sojowego / jogurtu (na oko)*
Piec 10 minut w 180 stopniach.
Przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku w towarzystwie kawałeczków jabłka :).
_______________________

Últimamente no tengo tiempo para nada que no sea relacionado con mis estudios, es más: me falta el tiempo incluso para esto.
Todo esto me estresa mucho.
Me encantan misestudios, me gusta tener algo que hacer, pero esto es alguna locura.

La primavera debería estar llegando ya, en cambio, por la ventana se puede ver únicamente el cielo gris que está llorando constantemente, lo que me pone aun más triste.

Y siento mucha morriña...
Me hace una enorme falta pasar un rato en la siguiente posición: metida en un rincón de mi cama polaca (el sitio más seguro del mundo), con los ojos desorbitados, leyendo un libro de Wojciech Cejrowski (un autor polaco, uno de mis preferidos) y llorando de risa cada poco. Sí, esa es la manera de relajarme más bonita, que actualmente es un lujo que no puedo permitirme.
Hecho de menos también a la gente (esa que se da cuenta de esto perfectamente y aquella que no tiene ni idea de mis sentimientos).

Me he pirado hoy de las clases de inglés, para no morder nadie de rabia.
He devorado una galleta de bosque con anís para mejorarme el humor. Creo que ya estoy algo mejor.

Me encanta toda la fruta, sin embargo, hoy he llegado a la conclusión de que la que más me gusta es el arándano negro.
Siempre esperados, después de tantos meses fríos y variables. Colorean la boca y hacen sentirme feliz.

Ayer encontré una mezcla de los rojos frutos secos.
Dudé un rato, pero merecía la pena comprarlos (parece que la felicidad no se puede comprar, no estoy deacuerdo: su parte sí, se puede¡! Y si alguien saca de ella la felicidad propia, eso ya depende de cada uno)

Me he hecho con ellos las galletas que me han dado una sonrisa :).

___________________________

Ingredientes:

1 vaso de harina integral
2 cucharas de copos de avena
2 cucharas de miel
2 cucharas de mantequilla
1 cuchara de semillas de anís
½ de huevo grande
2 cucharadas de yogur natural
1 cucharada de azúcar moreno
½ cucharada de bicarbonato sódico (se puede comprar en el Mercadona)
1 pizca de sa
más o menos 25g de frutos secos rojos del bosque (se pueden comprar en el Eroski)

Magia:

Trocear la fruta, frotarla en las manos con un poco de harina para que los trozos no se pequen. Moler las semillas de anís. Mezclar bien todos los ingredientes y amasar la masa. Extender la masa con un rodillo echando un poco de harina para que la masa no se pegue (4 - 5mm de altura). Cortar las galletas grandes con un vaso.
Si la masa resulta demasiado seca y si no está lo suficientemente elástica, añadir un poco de leche / bebida de soja / yogur natural (a ojo).
Hornear durante 10 minutos en la temperatura de 180º.
Guardar en un tupper bien cerrado ¨acompañadas¨ por los trozos de manzana.