sobota, 8 lutego 2014

Cytrynowe migdały
Las almendtras con limón


Sklepy z golosinami. W Polsce takich nie ma. Ale czym jest la tienda de golosinas? Sklep z golizną czy gołoledzią?
Las tiendas de golosinas o de chucherías (potocznie zwanymi chuches), to nic innego jak sklepy ze słodyczami. Ale nie takie nasze „delikatesy” z pomadkami za szklanym regałem. To słodko pachnące sklepy pełne szuflad z żelkami (gominolas) i suszonymi owocami (frutos secos), do których zaliczają się tak orzechy jak i śliwki, rodzynki czy morele. Każde miasto hiszpańskie ma kilka takich sklepów, w których możemy przebierać do woli w smakach i kolorach słodkich lub słonych przekąsek. I chociaż nie jestem miłośniczką żelowatych słodkości w kolorach tęczy, to nigdy nie wychodzę z takiego sklepu bez kilku lukrecjowych lasek lub torebki migdałów, czy prażonej kukurydzy. Każdy znajdzie tam coś dla siebie i wyjdzie dokładnie z taką ilością jakiej dusza zapragnie: sklepy są zazwyczaj samoobsługowe, łakocie nabieramy szuflą lub szczypcami i pakujemy do firmowych woreczków. W ten sposób wychodzimy ze sklepu z jedną lub z kilogramem żelek, według uznania.


Uwielbiam te sklepy za szeroki wybór i wolność wyboru, za to, że nie jesteśmy zależni od pani, która zawsze dorzuci od siebie coś, za co musimy płacić my. Tęsknię za błądzeniem po żelkowych sklepach z torebeczką w ręku, a już w szczególności za smakołykami, którymi taką torebeczkę można wypełnić. Jak zwykle w takiej chwili szukam zamiennika, czegoś, co pomoże mi wypełnić pustkę, którą zostawiło słodkie przyzwyczajenie.

_________________________________

Ingrediencje:

paczuszka migdałów
3 duże szczypty herbaty Green Tea Lemon

Czary:

Migdały zalewam wrzątkiem i jeszcze ciepłe obieram szybko ze skórki. Następnie, przy pomocy noża przepoławiam je na dwie części wzdłuż naturalnego pęknięcia. Jeszcze wilgotne migdały wrzucam do miseczki i zasypuję herbatą rozdrobnioną w palcach, mieszam, żeby herbata obkleiła migdały, po czym odstawiam na jakiś czas, żeby migdały nabrały jej smaku. Po około godzinie rozgrzewam patelnię i prażę migdały ciągle mieszając, żeby się nie spaliły. Kiedy migdały nabiorą lekko złotego koloru, wysypuję je z patelni na papier do pieczenia i zostawiam na ciepłym grzejniku. W taki sposób migdały nie palą się na patelni, ale wysychają do końca. Po wyschnięciu herbata opada, ale jej lekki aromat pozostaje.

Przyznaję, że przygotowanie przekąski jest dość żmudne i długotrwałe, ze względu na „zabawę” z migdałami i na długi czas suszenia, ale warto. Nie próbowałam prażyć migdałów w piekarniku ze względu na oszczędność prądu. Podejrzewam, że jego użycie byłoby dobrą alternatywą dla całonocnego suszenia migdałów.